Jest listopad, wyje pies, nietoperz udaje ducha, a wosk leje się ze świec gęsty jak psia jucha.
Wieczór jest dziś pełen gwiazd, księżyc gapi się z każdej strony, na śniegu widać sroczy ślad, na śniegu kruki, wrony.
W zgniłych łachach powstańcy wygrzebują z ziemi się, tańczą wokół kaplicy, imitują mgłę.
Już podchodzą do płota, słychać rzężenie i śpiew, oto czarna sobota, parująca krew.
Naostrz nóż, ręce złóż, wyjdźże z pościeli, biali anieli. Wyjdźże spod kołdry, zacznij modły – niech wiruje pierze, wirują nietoperze.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.