Inwazja nicości i kult samotności upadną jak anioł w nienamacalności.
W granice wolności okute ze złości rozleje się falą pandemia miłości!
Ta sama ulica i to samo przejście. Chcę ruszyć do przodu - wciąż to samo miejsce. Podano na tacy, Nie wchodzę bo nie chcę. Choć bywało ciężko, nie proszę o więcej.. i płynę z tym nurtem.
To płynie beze mnie. Wypadłem za burtę z tej szarej kolejki. Chcę wracać do siebie tam, gdzie moje miejsce, gdzie wszystko jest ludzkie i gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń. gdzie moja przestrzeń.
Inwazja nicości i kult samotności upadną jak anioł w nienamacalności.
W granice wolności okute ze złości rozleje się falą pandemia miłości!
Mam wiele za sobą. Rzut okiem w lusterka. Zrodzony na nowo nie muszę tam zerkać, bo po sam horyzont szeroka ulica, a tutaj przede mną nikogo nie widać..
I po co mi było to całe napięcie? I po czym mam poznać to, że byłem w błędzie? Nie ważne co było, nie muszę, bo nie chcę. Jak nie możesz głowy, to uratuj serce..
Inwazja nicości i kult samotności upadną jak anioł w nienamacalności. W granice wolności okute ze złości rozleje się falą pandemia miłości!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.