Ta smutna historia zaczyna się szczęśliwie Bo znowu braki w sercach, chcąc spędzić z nią choć chwilę Ona dała mu sygnał, przytuliła go na plaży On patrzył na nią z góry i sobie ją wymarzył Ta powieść trwała dalej, była taka piękna Nikt nie dał mu nigdy takiego wielkiego ciepła Zakochany, gdy spali szepnął jej do ucha: Kocham cię - wtedy mocniej ją przytulał Lecz gdy ona pewnej nocy powiedziała mu to samo On zrobił mądrą minę jego serce przyspieszało Był dla niej dobry, pieścił ją, całował Robił jej śniadania żadnej chwili nie żałował Był typem zazdrośnika, jej włosy były piękne Jak rozmawiała z innym myślał, że pęknie mu serce Ufał jej tak bardzo, choć wiedział że jest kretyn Puszczał ją samą z kolegami na balety
To tylko miłość, a tak bardzo boli Na sercową ranę sypią nam tonę soli A życia kolory, są dla nas wyblakłe Myślisz, kochasz, tęsknisz, płaczesz
Później było gorzej, nerw zaczął jej kipić Zauważyła sama, że za często lubi wypić Od jego kolegów miała pewną wtykę Oni mówili że jest alkoholikiem On z tego nałogu dla niej zaczął wychodzić Choć nie było mu łatwo wiedział dla kogo to robi Popełnił parę błędów przez które żałuje Ona znów go zostawia , a on - sięga po trunek Przed ich oknem zapił tam flaszkę Płakał i żałował, kochał ją tak strasznie Mówił jej mamie, ze bardzo mu zależy Jego matka opowiadała jej że zapłakany leży Ona też nie była święta bo gdy go raniła On wracał zawsze do niej choć była to jej wina Porozmawiali wspólnie, wrócili znów do siebie On znowu przestał pić, był szczęśliwy nareszcie Powiedział jej to wprost, że zrobi dla niej wszystko Czuł do niej sentyment lecz czar nagle prysnął On do tej pory nie wie co się naprawdę stało Wie tylko jedną rzecz, że go strasznie to bolało
To tylko miłość , a tak bardzo boli Na sercową ranę sypią nam tonę soli A życia kolory, są dla nas wyblakłe Myślisz, kochasz, tęsknisz, płaczesz
Myślał że będzie dobrze przecież ona go kochała Gdy leżeli koło siebie, ona wciąż go odpychała Później powiedziała, że nie wie już co czuje On dalej żył z nadzieją, dalej z nią plany snuje Zraniony po tym związku nie chce żadnej innej Wypala się powoli jak na grillu brykiet Ona chodzi na imprezy, szczerze go to boli Bo on siedzi z kolegami myśląc co ona tam robi Nie chce popełniać błędów, do świadomej przeszłości Miał nadal tą nadzieję, że wszystko sie uprości Wieczorem siedząc sam ciągle wylewał łzy A gdy patrzy na jej zdjęcie brakuje w żyłach mu krwi Chce tylko jednej rzeczy, by szczerze powiedziała Czy chce do niego wrócić, czy chce być w końcu sama Na końcu tej powieści chcę dodać ważną rzecz Że jesteś najważniejsza…Kocham CięTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.