Kiedy nam dzieci posiwieją, kiedy nas już nie stanie, Przecież nieważny będzie napis i magnolii metr wyżej kołysanie, I moje suknie, i twoje dłonie, jesień ani zima, A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam.
Ścieżki tak szybko zarastają. Na wizyty nie liczę. Mylą się drzewa, mylą ule, groby, domy, ulice, Mylą Twe oczy. Dzieci kłamią, żeby z nami wytrzymać, A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam.
Mijają deszcze, twarze, lata w bladoszarej przestrzeni. Zdzieramy płyty, buty, kartki z kalendarza znużeni. Twarz zakurzoną czasem przetrze pocałunek, smak wina, A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam.
I choć za blada, czule głaszczę swoje suknie, Twe ręce Za to, że nigdy nie prosiłam o nic i o nic więcej, Za to, że trwało... Gdy nie stanie wiatru, co mnie trzymał, Kołysz drzewem, huśtaj dzieci i mnie nie przeklinaj.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.