Myślę nie raz i nie dwa Cóż po ciele jak jedwab Cóż po talii jak dalii łodyga Cóż po kuchni mej świetnej I po duszy szlachetnej Gdy na jednym jedynym mi zbywa
Odrobina mężczyzny na co dzień Jakże życia zmieniłaby tło Z odrobiną mężczyny na co dzień Jakże wszystko inaczej by szło
Mógłby nawet mnie nie brać na ręce Gdyby na to nie miał sił Byle rano zaśpiewał w łazience Lubił rosół i tkliwy on był Mógłby nawet mnie nie brać na ręce Gdyby na to nie miał sił Byle rano zaśpiewał w łazience Lubił rosół i tkliwy on był
Zanim spojrzysz na panów Ty się wszkaże zastanów I od wzrostu po prostu zacznijże Nadmiar mięśni i kości Czyż nie spłyci miłości Czy do chuci uczuć Ci nie zniży
Odrobina mężczyzny na co dzień mały męski akcencik czy ton Odrobina mężczyzny na co dzień Od przesytu uchroni złych stron
Przenocujesz w niedużej go wnęce Dniem zaś w biurze on będzie tkwił Kilogramów piećdziesiąt nie więcej Które strzepniesz, gdy znudzą jak pył Przenocuje w niedużej go wnęce Dniem zaś w biurze będzie tkwił Kilogramów piećdziesiąt nie więcej Które strzepnę, gdy złudzą jak pyłTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.