Tak bardzo pragnęliśmy Boga Nie bogów pokrytych platyną Zgłębialiśmy wiedzę o swoich granicach Już prawie byliśmy rodziną Ktoś wmówił nam
Że jesteśmy czymś więcej Mimo, że wszyscy czuliśmy się równi Sięgając do źródła swojego istnienia Spragnione owieczki utonęły w studni
Tak Najłatwiej pokonać ich siłą Tak Ich dzieci zapomną ten widok Tak Ich wnuki ich nowy horyzont A wnuki wnuków choć patrzą wstecz już nic nie widzą
Z krucjatą idą Zwierzęta i ziemia niech będzie poddana Wysłańcom Pana A każde prawo lub jego zmiana Gdy nie płynie od nas to dzieło szatana
I macie się kochać tak Jak macie się kochać To my Wam powiemy Natura chce naszej zguby
Słuchajcie uważnie Bo wszyscy zginiemy Tak bardzo pragnęliśmy Boga Nie bogów pokrytych platyną Tak bardzo pragnęliśmy Boga
Lepiej nie grzebać w historii Bo runie ten pomnik Bezgłowy jeździec z krzyżem w dłoni To symbol twoich idoli Myślisz, że w całej tej zupie atomów On pragnie Twoich pokłonów On patrzy na zło które może pokonać Właśnie on A czemu nie ona?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.