Idę na długi spacer mimo mrozu Tam biorę rap i wspomnienia z peronu Pamiętam start, pierwsze probsy od ziomów Dokładnie czas, gdy żar dużo pomógł Moja mentalność typowa, z południa Góralski upór, głęboki, jak studnia Moja bezczelność gówniarska i trudna Niezłudna, bo bez niech chu* bym ugrał Pierwsza płyta, ruszam z kopyta, Niesamowita we mnie moc i ambicja na bitach Skille to lipa, nabyta praktyka To kop w przód i to doceniła publika
Kilka koncertów, kilka przekrętów Postanowiłem się postawić Mówić stop temu ścierwu Wuchta momentów, czas uczy nas życia 2006
Choć niewielu mnie zna i nie ma czemu się dziwić Kilku z nasz dziś pamięta ”Born in the CD” Choć niewielu z tym trwa, minie z kolejna zimą Wielu z nich powróciło, kiedy wyszło ”Po mimo” Moja droga to szlak, gdy szlag mnie trafiał nie raz Ale to mój czas i wiem co mam robić Moje pięć minut i sam określam azymut Aby pójść tam gdzie poniosą nogi Zaklęty w tekstach świat, przeklęty przez was ja Podobno bez sensu, nie ma przesłania I vice versa wam nie dano w tekstach jaj Bo wam beton w umysłach życie przestawia Nowy tak przedstawia, co? Nowy styl To peron 2, to Shaolin Mekka dla wysłanych z piekła bram Tu u podnóża Tatr rapu rezurekcja trwaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.