Z kim on w życiu musiał już grać Takie role amantów, że ach Tak czarował dziewczyny czarnymi oczami Żeby potem nie mogły spać
Nosił za nią bukiety róż Stał pod szkołą codziennie jak stróż Taki fircyk w zielonym ubranku Nie podobał jej się i już
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień...
Drugi rzucał wciąż słowa na "K" Miał dwa domy, samochód i sad Opowiadał jej często o swoich podróżach Ponoć zwiedził już cały świat
Dzisiaj nie wie, czy tak miało być Lecz się stało i nie ma co kryć Sama stała na ślubnym kobiercu Tak się dała nabrać, aż wstyd
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień...
Ten ostatni najwięcej miał wad Nie przejmował się nimi, to fakt Uciekało mu szczęście przez palce, jak woda Mało mówił, a dużo chciał
Ale wkrótce, kto by to zgadł Nagle zginął po nim ślad A za szybą czekał jak zawsze Rozpłakany, sobotni świat
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień...
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień...
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień...
Więc dlaczego, dlaczego, kto wie? Znów jej szczęścia zabrakło, znów pech Znowu czeka na nią za oknem Rozpłakany, sobotni dzień... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|