Nad rzeczką, opodal krzaczka mieszkała mama-dziwaczka Nieczuła na dziecka krzyki Wciąż kupowała kocyki
Raz poszła więc do Carrefoura Potrzebny mi kocyk akurat! - Jaki jest poziom śliskości? Pytała z matczynej miłości
- Jakie kocyka jest tarcie? - I waga dziecka; na starcie? Liczyła stopień śliskości w stosunku do kości kruchości
Kocyków jest tutaj bez liku Jak wybrać wśród tych kocyków?
Wreszcie wybrała - różowy Prezent dla dziecka gotowy. Wróciła więc mama z wycieczki, pod krzaczek, opodal rzeczki
A gdzie ta rzeczka? - spytacie Przy afrykańskiej gdzieś chacie? A arabskim gdzieś emiracie? A może w chińskim dyktacie?
Za siódmą górą i rzeką? Nie! Wcale nie tak daleko! Wszystko się działo w Sosnowcu z zwykłym mieszkalnym wieżowcu
Nagle słychać wielki hałas Cóż to znowu za ambaras? Co za krzyki w środku nocy? Czemu woła ktoś: POMOCY!?
Biegną panie i panowie, robotnicy na budowie, staruszkowie, policjanci, i z kościoła ministranci
Co się stało? O co chodzi? Każdy w głowę tu zachodzi Niech ktoś tajemnicę zdradzi! Czemu krzyczy mama Madzi?
Lakier jej z paznokci złazi? Osaczyli ją nomadzi? Czad z piecyka ją zaczadził? Ktoś pod żebro jej nóż wsadził?
Nie! Ktoś porwał małą Madzię! Poruszenie w ludzkim stadzie... Mama Madzi łzy wylewa Porywacza szukać trzeba!
Więc szukają policjanci i strażacy, ministranci Szuka pan i szuka pani Nie pozwólmy Madzi zranić!
Głos potężny słychać naraz: - Ja rozwiążę ten ambaras! Kto tak nagle woła srogo? Rycerz z kwadratową głową!
Rycerz w ciemnych okularach Za kamerę chwyta zaraz I nagrywa łez bez liku I wyznanie o kocyku.
Jak się nagle okazało, Kasia kręci bekę całą! To porwanie, to szukanie to jest granie i ściemnianie
Wściekłe panie i panowie, robotnicy na budowie, staruszkowie, policjanci, i z kościoła ministranci
Kasia wywołała trwogę? I tak dzieckiem o podłogę? W mediach straszna zawierucha Kasi teraz każdy słucha!
Nagle, halo! Już ją bronią! Tabloidy za nią stoją Biegną państwo reporterzy Niezależnie w co kto wierzy
Mamy do pensji dodatki Martwe dziecko, okaz rzadki Dziecko o podłogę przecież... To najlepsza rzecz na świecie
Nad rzeczką, opodal krzaczka Wędruje matka dziwaczka Zobaczyli ją pismaki Kto to taki? Kto to taki?
Przecież to jest mama Madzi! Na konia trzeba ją wsadzić! W samych majtkach i staniku I narobić zdjęć bez liku
Ale koniec, koniec zabaw Bo pojawił się paragraf Dzielnie wkroczył prokurator I choć miał on jakiś zator
Wreszcie dopadł ją na mieście I posadził gdzieś w areszcie Żółty pasek w TV-enie Mama Madzi znów na scenie
Sąd spojrzenie rzucił srogie. Bo nie można o podłogę, Rzucać dzieckiem tak bezkarnie Mama Madzi skończy marnie
Przez dwadzieścia i pięć lat Będzie patrzyć w świat zza krat
Morał z bajki płynie taki Wy dziewczyny, wy chłopaki Koleżanko i kolego... ...nie chcesz dziecka? Nie rób tego.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.