2-0-1-8 Znów opuszczam swoje miasto Tak przez całe lato Wypełnione trasą W gronie moich ziomów Znów opuszczam swoje miasto Córka woła „Tato Powiedz kiedy w końcu Wrócisz do domu?”
Czerwiec, lipiec, sierpień w trasie Nie mam czasu na wakacje Chyba potrzebuje pauze Niech mi ktoś naciśnie spacje Widzę te banknoty W głowie słyszę tylko bracie Mówię tylko bracie Dzięki, danke, merci albo gracie Nie jestem na szczycie Ale ziomek jestem w trakcie Mama jest lekarzem Ja to raczej chory pacjent Słysze wokół głosy Czy mam jakąś telepatie? Znowu pakuję tą torbę Jak bym jechał w delegacje Lecę na występ Potem polecę na wyspę Teraz wystawie fakturę Ogólnie ręce mam czyste Ciekawe jestem produktem Czy mam w sobie jeszcze artystę? Nawet jeżeli to pierwsze Sam to stworzyłem ziomeczku jak Disney Ja nie noszę paska Gucci Wielu pyta mnie dlaczego Mam do wykarmienia dziecko A nie tylko swoje ego Odkładam coś dla córki I nie żyje też na kredo Jak postaram się o syna To odłożę też dla niego U mnie rzadko kiedy melo Chcę zarobić pierwszy melon Więc nie tykam wódy Nie chwytam za kielo No i nie nosa nie maluje sobie bielą Gdzie jest moje szóste zero? Gdzie jest moje szóste zero? Jak już je zarobię To zadedykuje pewnie sobie je hejterom Zwolnię już na chwilę no bo mogę W życiu obrałem zupełnie nową drogę Choć gram bardzo dużo to oszczędzam tą wątrobę Chyba wezmę chorobowe
Znów opuszczam swoje miasto Tak przez całe lato Wypełnione trasą W gronie moich ziomów Znów opuszczam swoje miasto Córka woła „Tato Powiedz kiedy w końcu Wrócisz do domu?” x2
A ja znowu jakiś hotel Czas mi topi się jak sopel W weekendy robię tą folte Więc mnie nie ma co sobotę Podziwiam moją żonę Że rozumie tą robotę Skarbie obiecuje zwolnię Jak już zarobimy krocie Znowu wpadło parę koła Scena chyba tak mnie woła Robię sobie Tour De Pologne Serio czuje się jak kolaż W mojej głowie tylko dolary stop! W mojej głowie tylko ona Pieniądze to tylko papier Uczucia są zawsze ponad Hola hola przyjdzie czas na odpoczynek Teraz jest najwyższa pora by zaorać z mocą rynek Ja to Kawasaki Ninja wokół pełno motorynek Wszyscy mi wróżyli burzę, więc mam dosyć pogodynek, wow W sercu wreszcie świeci słońce, wow Jeden wieczór trzeci koncert, wow Mniejszy relaks, większy portfel Nie mam czasu do stracenia bo chce kiedyś jeździć Porsche Wszędzie dobrze, lecz w domu najlepiej Wracam w nocy, jestem jakoś wpół do trzeciej Dobrze wiem jutro wstanę późno przecież Najważniejsze, że mam swoje łóżko i swoją kobietę Nadrobimy wszystko, nic się nie martw Jeśli wczoraj mnie nie było, dziś mnie nie ma Wiem, że jesteś gotowa na wyrzeczenia Ja za chwile wyjdę z cienia
Znów opuszczam swoje miasto Tak przez całe lato Wypełnione trasą W gronie moich ziomów Znów opuszczam swoje miasto Córka woła „Tato Powiedz kiedy w końcu Wrócisz do domu?” x2
Tak poza tym to doktorze Cierpię na insomnie Co mam jeszcze dodać Czas nigdy nie płynie wolniejTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.