Co zostało z tych idei, które kiedyś były wielkie Których nigdy nie miałeś na papierze tylko w sercu Sam najlepiej wiesz czy w głębi czy na wierzchu A może miałeś je tylko w plecaku - pełnym szkła a nie granatów I co? Skończyła się zawartość? NO... wystarczy śmiechem parsknąć - BYŁO MIŁO Coś się skończyło – prysnęła miłość, została lojalność do swojego oblicza Chociaż coraz większa znieczulica, do spraw, które widzisz na ulicach Do spraw, z którymi na codzień się stykasz. To nie jest zbyt normalne, ALE – nie zrobisz nic To nie jest czarno-białe, to jest szare jak piasek, który ciurkiem kapie Ten obraz zwany Czasem On stanowi ostateczną władze nad światem Życie to młot, który kłuje nie w stali tylko w glinie Człowiek to glina, gdy podłoża się nie trzyma to spłynie Taka moja rozkmina, ale zostanę przy niej Wiem że pierwsze skrzypce często gra tu górnolotność Ale sam dziwię się że jeszcze w stanie jest unieść mnie – ogrom słowa wolność A może lepiej spalić i spłonąć, wszystkie mosty za sobą zostawić na drugim brzegu rzeki swoją godność Bo zbyt przesadza i przeszkadza gdy pewnie kroczę swoja stroną Codziennie kłaniasz się wyborom, fałszywym podszeptem jest twoja nieudolność Wyobraźnia jest twoją prognozą, chociaż różnie bywa z prognozami jak z pogodą Wizja kolejnego dnia jest droga nie zawsze klarowną, plan i pomysł Świat nigdy nie był klarowny, tak jak moje wino też nigdy nie będzie i nie było bo nie zdąży Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.