Gdy wschodzi księżyc ja wieszam się na pętli Zatrzymuję się i ciężko mi się streścić Odzywa się filozof wieczorową porą Jak aerozol robię sobie w głowie dziurę ozonową I nie wiem czy to szkodzi Choć dla swojej wyobraźni sam czasem czuję podziw A nie wypada wchodzić mi w różne miejsca Ale jestem już za blisko od tego wejścia Czasami na klęczkach przemierzam ten wszechświat Bo tonę w grzechach ale chyba nie ma ludzi bez wad Na bezład pozwalam sobie bo wiem że mogę I to w chaosie zazwyczaj znajduję swoją odpowiedź Nie otwieraj ust, proszę nie mów nic Olewam GPS według własnej mapy będę iść Takiego kartografa to ty nie znasz gościu Widziałeś żeby kiedyś ktoś zrobi mapę kosmosu?
Idę tam, idę sam - dokąd nie wie nikt A po drodze zapisuję swój periodyk Lecę wysoko, unoszę się jak dym I to mnie śmieszy czasem jak Benny Hill x2
Stoję pomiędzy młotem a kowadłem Trochę boję się że zamienię się w twardą Materię, i nic więcej chcę być człowiekiem Mogę żyć przeciętnie byle tylko znaleźć siebie Z wiekiem czuję, że rozumiem coraz więcej Ale coraz mniej rzeczy jestem pewien Dlatego idę przed siebie by znaleźć nowe Choć znane już od dawne dla mnie jeszcze leży w głowie To mój problem, własny, jak zdrowie I nie mogę z nim poradzić sobie, jak z humorami kobiet Mały szary człowiek a może wiele zrobić Zazwyczaj poprawiają swoje błędy z przeszłości Nie odróżniam jawy od rzeczywistości Zamiast rzucić je, ja w ręce trzymam kości Bo boję się postawić nogę za Rubikon Ale dobrze wiem, że to przyjdzie z czasem jak Sikor
Idę tam, idę sam - dokąd nie wie nikt A po drodze zapisuję swój periodyk Lecę wysoko, unoszę się jak dym I to mnie śmieszy czasem jak Benny Hill
Idę, tam idę sam - dokąd nie wie nikt A po drodze zapisuję swój periodyk Lecę wysoko, unoszę się jak dym I to mnie śmieszy czasem... ( jak Benny Hill , jak jak Benny Hill ) x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.