Świadomość błędów skisła rozbojem oprawców pachną łzy Wolność przelano w strugi bezsensownej i niewinnej krwi Codzienność chwyta za gardło urabia ludzi jak plastelinę Stagnację dewiację wariację moje oczy chcą widzieć
Znowu za późno znowu za wcześnie Znowu za mocno znowu za grzecznie Znowu za płytko znowu za szczerze Znowu za brudno znowu nie wierzę