Krzaki i drzewa puszczają pąki, Ptaszek zaśpiewał, że znów na łąki Wiosna powraca zielonym kwieciem. Wietrzy się tapczan, cieplej na świecie. Pies węszy chętniej w parku za kijem, Mogło być pięknie, lecz ty wciąż tyjesz.
Przez twą otyłość gaśnie nasza miłość. (x2)
Lato upływa, nocleg pod kocem, Ludzie przy żniwach, upał - czas poceń. Kaczki po stawie płyną ochoczo, Świerszcz tyka w trawie, bo cóż ma począć. Larwa się zmienia co rusz w motyla, A ty, ma miła, znowu utyłaś.
Przez twą otyłość gaśnie nasza miłość. (x2)
Jesień już przyszła, deszcze i pluchy, Wrzesień gdzieś umknął, przepadły muchy, A na ulice wróciły płaszcze. Jesienne życie, chmur kilkanaście. Wcześniej do nory gna byle futrzak, Dłuższe wieczory, ty - coraz grubsza.