Brzydka jak Łódź Kaliska Pewna zdolna flecistka Orkiestry kameralnej Kochała się fatalnie W swoim słynnym dyrygencie Więc na jednym koncercie Nie patrząc w ogóle w nuty Śledziła ruch batuty Przez co zagrała fałsza Podczas sonaty Brahmsa
Brzydka jak Łódź Kaliska Pewna zdolna flecistka Brzydka jak Łódź Kaliska
Dyrygent skarcił ją wzrokiem Ona zaś pod urokiem Tego jego spojrzenia Już bez zastanowienia Gra coś tak fałszywego W utworze Vivaldiego Że dyrygent wzrok w nią wlepił Z miną jak jakiś kretyn W duchu poczuła triumf Bowiem po latach tylu Zwrócił na nią uwagę I na myśl o tym nagle Tak jakby wyładniała O trzy procent bez mała Tak jakby wyładniała O trzy procent bez mała
Brzydka jak Łódź Kaliska Pewna zdolna flecistka Brzydka jak Łódź Kaliska
Gdy dalej przy Mozarcie Fałszowała uparcie Szczególnie zaś w allegro Dyrygent rzucił obelgą "Toż, kurwa mać, weź przestań!" Na co cała orkiestra Umilkła zaskoczona Publiczność na balkonach Zaczęła chrząkać głośno Flecistce piersi rosną I wigor ją rozpiera Bo pierwszy raz afera Wynikła z jej przyczyny Takiej brzydkiej dziewczyny Jaka więc z tego puenta? Nawet brzydkie dziewczęta Mają swoje radości Powiedz, kto ciebie ostrzygł?
[4x:] Brzydka jak Łódź Kaliska Pewna zdolna flecistkaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.