Smugą białej piany znacząc oceany, od portu do portu przemierzały świat, huraganem gnane, sztormem wysmagane dwie dumne jednostki, piękne statki dwa.
Ona - śnieżnobiała, smukła i wspaniała, zachwycała swoim widokiem, on - oceaniczny, arystokratyczny, czarne burty nosił jak smoking.
I gdybyż kiedyś przeszło mu przez myśl, jak bardzo pragnie paść w jego ramiona, jak bardzo chce z nim burta w burtę iść fregata zakochana i stęskniona!
Pływa nieszczęśliwa, miłość swą ukrywa, tylko mewom zwierza się z marzeń, że w cichej przystani obok niego stanie i na zawsze będą już razem.
Ach, gdybyż się domyślił dumny lord, jak goni go fregata zrozpaczona, jak szuka portu, gdzie zawijał on, i płacze, znów o jeden dzień spóźniona!
Wiecznie żyć nie można, burty żre korozja, spustoszenia czyni słony morski wiatr, rdzewieją maszyny w krwawych plamach minii, na smokingu czarnym coraz więcej łat...
Wśród morskiego złomu stoi opuszczony i wspomina przeszłość swą świetną, w bezsilnej rozpaczy czeka na spawaczy, c o stalowe serce mu przetną.
Lecz oto ona błyska bielą burt - znalazła go, i wiernie staje obok, do jego dziobu swój przytula dziób, i cumy ich splatają się ze sobą... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|