Nie lubię fabuł z kiepskim zakończeniem, I pędu życia nigdy nie mam dość, Nie lubię, gdy ogarnia mnie znużenie, Gdy mi z rozpaczy w gardle więźnie głos.
Nie lubię, gdy cynizmem zimnym ranią, Gdy fanatyczny mnie dobiega pisk, I gdy ktoś obcy zerka mi przez ramię, Żeby bezczelnie mój przeczytać list.
Nie lubię, kiedy trują mi od rzeczy, Lub poganiają: „Jeszcze kwadrans masz...” Nie lubię, gdy strzelają cichcem w plecy, Albo gdy z bliska mierzą prosto w twarz.
Nie lubię plotek, co mi wróżą fiasko, I od zaszczytów robi mi się mdło, Nie lubię, gdy pod włos próbują głaskać, I gdy rysami „ozdabiają” szkło.
Takim, co nigdy nie brak im rezonu, Jakoś nie ufam. I zamieram aż Gdy słowo honor znika z leksykonu, I honorowym się nazywa łgarz.
Nie żal mi wcale, gdy się w przepaść toczy Ten, co niejedno życie w popiół starł. Nie lubię bezsilności i przemocy, Tylko Chrystusa mi na krzyżu żal.
Nie lubię siebie, gdy mnie coś przeraża, Kiedy niewinnych krzywdę z dala czuć, Nie lubię, gdy perfidnie w duszę włażą, A zwłaszcza, gdy mi w nią próbują pluć.
Nie lubię aren - z tłumem, z trybunami, Tam się kupuje poklask i rząd dusz. I niech nie mamią mnie obietnicami, Ja nie polubię tego nigdy już! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|