Krzyczały dzieci, płakały mamki W górę się uniósł Belweder Jak Błaszczykowski do ruskiej bramki Posłał po prostu torpedę.
Jeden mężczyzna z emocji zemdlał A wcześniej pobladł jak struty Podobno nawet ktoś dzwonił z Kremla Bo ma darmowe minuty.
Uniósł się w górę Zamek Królewski Brawo się niosło daleko I tylko jeden Jan Tomaszewski Nawet nie mrugnął powieką.
Choć do oklasków rwały się dłonie Chociaż sportowa to dusza W czasie kryzysu obiecał żonie Telewizora nie ruszać.
A Błaszczykowski napił się mleka I już gotuje się w nim krew Bo we Wrocławiu na niego czeka Bardzo bojowy czeski lew.
Komu do płaczu, komu do śmiechu Wie tylko Pan Bóg w tej chwili Ale zapewniam w imieniu Czechów Z Hradczan nie będą dzwonili.
A Błaszczykowski nic jeszcze nie wie Więc nie przejmuje się wcale Że już UEFA wczoraj w Genewie Zdecydowała co dalej.
Kryzysu skutkiem oraz wynikiem I że się nie rozmnaża świat Będzie on musiał być napastnikiem Do sześćdziesięciu siedmiu lat!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.