Chciałby więcej - ciągle! A w kieszeni - drobne Wciąż go miażdży problem Z perspektywy - proste! On potyka się o własną nogę, Czując jakby dostawał chłostę I już zanika postęp! Wiem! To takie polskie... Zderza się z wnioskiem Pasowałoby to zalać woskiem On zalewa - ale litrem gorzekiej... Ostrze noża chciałoby pokroić włoskie danie Jak na razie kroi kasę mamie... Pozamiatane! Choć na chacie burdel Ubranie brudne, życie jest takie trudne - co poradzić? Zdecydowanie - marzenia giną w sekundę Przegrywa rundę, rasowy kundel - znów - coś mu wadzi Nie wie, w co głowę wsadzić - czy on sobie poradzi...? Lubi przesadzić, jest twardy, uparty, on wszystko wie! I może ci doradzić...
Nie miał już sił, by iść Tą samą drogą, co szedł od zawsze I znowu gdzieś zboczył, znowu gdzieś poszedł By zobaczył to, co proponuje mu świat
On kiedyś zrozumiał, że to sensu nie ma Zaczął żyć i zdmuchnął kurz złudzenia Powiedział sobie - ta zmiana zacznie się dziś - i zaczął iść! Sumienie przestało go gryźć Na ustach "Love&Peace" - w głowie myśl Człowiekiem być,. szkoda czasu by świadomie iść Tam, gdzie się upada na pysk, upadla i zakłada nieczysty zysk I poczuł pokój serca, smakował mu ten gryz Przemierzał już jakiś czas taki szlak Gdzie ta energia i smak? Znów w kierunku dna Chciałby to przerwać, lecz nie wie jak Czy żyje on, czy to jego DNA - What the fuck?! Gdzie ta studnia, co ma dojście do źródła czystego? Coś utracił... Oddalił się, niby na chwilę, że może wrócić I dlatego:
Nie miał już sił, by iść Tą samą drogą, co szedł od zawsze I znowu gdzieś zboczył, znowu gdzieś poszedł By zobaczył to, co proponuje mu świat
Nie wiem, dlaczego jestem smutny Uciekam się do uciech, ale skutki Są takie, że stoję przed majkiem skuty Świadomy, że drogi Pana to skróty I znowu ten świat mnie wciąga! Podaj mi rękę - wyciągaj! Bo wiem, że nie ma innych dróg, Które prowadzą do Ojca Zabierz to co mam, Panie, Włóż to co jest we mnie złe do Swoich ran! Chcę wykonać Twój plan Ostatni a.k.a Mister Frenchman Panie nie widzę nic, Jak dziecko we mgle nie znam granic Zapuszczam się tam, gdzie nie ma nic Proszę zabierz mnie zanim Zobaczę Cię między nami
Nie miał już sił, by iść Tą samą drogą, co szedł od zawsze I znowu gdzieś zboczył, znowu gdzieś poszedł By zobaczył to, co proponuje mu świat
Widzisz! Trzej królowie mieli gwiazdę Kierowcy mają nawigację, gdy cisną na jazdę Kosz na oczach tych, co grają w basket Piłkarze mają bramkę, a Sternik na morzu latarnię Kto to ogarnie! Interpretacje własne, bo jedni lubią baśnie Fikcję i fantazję, lub zabiegi literackie I to normalne - najnormalniejsze w świecie Pytanie, jaka myśl - Bracie - przyświeca poecie? Dokąd poniesie cię droga, tego możesz nie wiedzieć Ale możesz mieć świadomość, kto prowadzi I kto z tobą jedzie Kto twoją gwiazdą, nawigacją i sterem Byś nie musiał tak żyć - i oglądać się za siebie! I nie miał sił, by iść Wybiegał w przyszłość, Potępiał przeszłość Nie szanował tego, co jest dziś Zostaw w sercu tę myśl...
Nie miał już sił, by iść Tą samą drogą, co szedł od zawsze I znowu gdzieś zboczył, znowu gdzieś poszedł By zobaczył to, co proponuje mu światTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.