Ziom, Dorabiam się, zbieram skarby, Co chwilę ślę nowe kompakty Inspirują mnie dobre kontakty Choć pytam - gdzie te milionowe kontrakty? To fakty są takie - idę z plecakiem Odsuwam zamek, pakuję tam napęd Działam jak Klakier, mogę być wrakiem Przez to patrzę na przyszłość tą ziemską Zmień tor! Myślę i myślę i motam jak zwykle To zły sektor! To serce mi bije a umysł kiśnie Na język ciśnie mi taka kwestia Że miały być kiście, a została pestka. Czasami kopię naprawdę bez serca I słyszę, że wnętrze krzyczy - przestań!
Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba? Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba?
Spoko, weź se te moje Jordany co wpadły ci w oko To dam też moje Ray-Bany, bo widzę że razi cię logo Na moje oko chcesz wejść w moje buty Takie wygodne, na pierwszy rzut oka? Po pierwszym kroku się pewnie wywrócisz, Bo swoje spojrzenie odwrócisz od Boga A ja pójdę boso, jak Zakopower Skarby wysoko - mam zakopane Wchodzę na szczyty za Panem Pieprzę zaszczyty, mogę być szczuty za wiarę To jakbym był szyty na miarę Już nigdy jak skuty za karę Bo żyję na skutek Ofiary Jezusa Nie żal na ofiarę mi dać. Moje. Hajs i ciuchy to moje. Rap i dupy to moje. Pełne brzuchy, bo mogę... Słuchaj - nie! Jakie twoje? To chyba wypożyczone Jak fura do klipu i niunia do klubu I czego byś nie miał przy sobie Nie zabierzesz na drugą stronę Z drugiej strony cię rozumiem, Ziomek, Bo to kusi mnie na co dzień Ja też oprzeć się nie mogę To musi być moje. Przepraszam, Boże! Tylko na Tobie zależy mi, ten świat od Ciebie zależy I wszystko do Ciebie należy w nim, a to mistyka. Pax!
Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba? Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba?
Nie ma nic tam, co było tu - heca! A ja pakuję, mam garba na plecach Wieczna przystań, nie brakuje snu - przedział Gdy rapuję znów Bóg mnie oświeca I mówi, żebym nie brał tego do Niego, co chcę zabrać A gdy pytam, dlaczego - to jest jazda I weź tu żyj na Ziemi, by zdobyć Niebo I się nie szarpać o kawałek marnego bogactwa Mam tego kłamstwa dość, nie chceć mieć nic wiecej Co potrzebne mi by żyć i rodzinie dać szczęście Choć bywa, że się zapętlę, gdy pędzę I nie zatrzyma mnie, i więcej nad sensem Że zapominam, Brat - tam, dokąd biegnę Nie zabiorę materialnie nic - i to nie bezsens!
Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba? Chciałbym, żeby to było mojeee Trwa ciągła walka o swoje - nie ma przebacz! Chciałbym, żeby to było mojeee A co z tego zabiorę do Nieba?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.