"Gdy słońce będzie razić, wysoko nad chmurami Błękitne niebo z nami, łapiemy pułap sami. Chciałaś to we mnie zabic, zdarzylem to przetrawić Skończyłem z tobą tańczyć, zdjęcia się nie oprawi.
Nie po to sie kochamy by nie chcieć siebie znać, Nie po to upadamy żeby się nie chciało wstac. Ludzie którym ufamy nie muszą w nic tu grać, Zachciało się miłości? To teraz płać.
Miałaś dawać mi szczęście, nie jebany smutek. Chciałem dobrze do przodu, ale co? Legło w gruzie. Nie odwracać się, na pięcie. Co stało się na skutek? Miałaś otworzyć oczy, a otworzyłaś buzię.
Żeby się znaleźć musieli się zgubić. Żeby znormalnieć musieli zwariować. Do góry dnem a ty wiesz carpe diem. Wiem, wiem Nie masz ciem, piękny tlen boże prowadź.
Nie jeden tonął chodź czuł, że ma grunt. Choć umiał pływać to poszedł na dno. Nie jeden spłonął bo modlił się o cud, zamiast walczyć o życie czekał aż weźmie go.
Gdy słońce będzie razić, wysoko nad chmurami Błękitne niebo z nami, łapiemy pułap sami. Chciałaś to we mnie zabic, zdarzylem to przetrawić Skończyłem z tobą tańczyć, zdjęcia się nie oprawi.
Jednokierunkowa. Po co zawracać? Nie po to się odchodzi, żeby powracać. Nie po to pijesz, żeby mieć kaca. Nie po to jesz, żeby dobrze to stracać. Nie po to biegniesz, żeby stać i czekać. Nie po to płaczesz, żeby się uśmiechać. Nie po to kochasz, żeby nienawidzić. Nie po to się rozbierasz, aby się wstydzić. Po co się sparzysz? By oprzytomnieć. Nie po to uczysz się, żeby znów zapomnieć. Nie po to przecież w pokoju światło gasisz, żeby ciemno Ci mrugać było lecz bo Ci razi. Nie po to zarabiasz, żeby wiecznie płacić. Nie po to szanujesz, żeby iść się zeszmacić. Nie po to umieramy , żeby znów się narodzić. Dzisiaj jesteś, jutro nie. Musisz się z tym pogodzić.
Gdy słońce będzie razić, wysoko nad chmurami Błękitne niebo z nami, łapiemy pułap sami. Chciałaś to we mnie zabic, zdarzylem to przetrawić Skończyłem z tobą tańczyć, zdjęcia się nie oprawi.
Powiedz czy warto kochać, kiedy ona ma Cie gdzieś? Powiedz czy warto biec kiedy on ma wyjebane. Jedno zwala na drugie, bez kompromisów rtęć. Tracą chęć obydwoje i idą po zdradę. Jeśli ją kochałeś, poczujesz jak to boli. Jeśli go kochałaś to wiesz co to znaczy. Jednego i drugiego już nic to nie obchodzi. Jednego i drugiego nic tu nie tłumaczy.
Bo było miło, ale się skończyło, poco dalej pić, wygazowane piwo. Bo było miło poczuć nawet przez chwilkę, że ma się kogoś bliskiego. To niesamowite. Bo było miło, ale wystrzeliło. Czego wam brakowało? Co was zmieniło? Napluć w ryj bliskiemu, uważasz za miłość? Mimo wszystko życzę, żeby słońce Ci świeciło.
Gdy słońce będzie razić, wysoko nad chmurami Błękitne niebo z nami, łapiemy pułap sami. Chciałaś to we mnie zabic, zdarzylem to przetrawić Skończyłem z tobą tańczyć, zdjęcia się nie oprawi.
Nawet największe bydle uroni czasem łzę. Nawet największa kurwa wie co dla niej złe. Nawet największy wariat, świr i psychopat. Wyleje z siebie choćby I toksyczny opad.
Wbij sobie w głowę młotkiem w police, lepiej mieć w życiu pecha niż żone ladacznice. Na niespokojnej wodzie, wyrzucę kotwice Wrócę dumny z polowania, omijając tą kaplicę. Kostnicę, z nimi prześcieradło białe z twarzy. Po chuj brać dwa razy, coś co nas parzy. Zostało gorsze coś niż te twoje dziary, to ten kurweski wzrok i rysy na bani. Jeszcze wczoraj niby byli, niby się kochali. Jutro już była gdzie indziej z zdjętymi majtkami. Stary!Co się kurwa dzieje, nie do wiary. To nie ludzkie zachowania parzą jak ukwiały
A ja wiem czego chcę, bo życie trzeba kochać. Biorę kolejny wdech, za ten bezcenny towar. I zbędny jest twój stres, przeciwności sam pokonasz. Każdy kolejny dzień o przetrwanie walczy ziomal."Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.
