Przy blasku świecy w jasną noc z kieliszkiem La Fontain głodu pełnym płatków róż z Maroko zapachem swoim wabisz by po chwili niczym kat wbić mi w serce ostry nóż głęboko
Codzienni kusisz mnie jak jadowity wąż Codziennie jadem swym omamiasz lub nie kokainowy sen nie kończy nigdy się już nawet nie wiem co jest dobre co złe
To już ostatni raz nie mogę dłużej tak pozwól w końcu mi odejść na jawie i we śnie tak bardzo pragnę cię pozwól w końcu mi odejść
Zamykam oczy widzę coś co kiedyś miało sens białą ścieżką idę znów do ciebie tak po omacku błądzę wciąż jak ślepiec wiedząc, że nie upadnę nigdy już na ziemię
Codzienni kusisz mnie jak jadowity wąż Codziennie jadem swym omamiasz lub nie tysiące imion twych codziennie w mojej głowie tkwią jak prostytutka uzależniasz bez słów
To już ostatni raz nie mogę dłużej tak pozwól w końcu mi odejść na jawie i we śnie tak bardzo pragnę cię pozwól w końcu mi odejść
Jesteś wolnością słowa w mym otoczeniu sucha pustynią której nie dano pić ciszą wulkanu która krzyczy w milczeniu i nadzieją przy której chcę żyć x 4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.