Buch w płuca, to działa w jedną stronę, nic z siebie nie wyrzucam, bo wszystko jest zjedzone, oczy zmęczone, łapska polepione, pokręcane blanty, nie ma to jak z pod lampy. Buch w płuca, mmm, za was na wstępie, woda pod ręką, bo coś sucho w gębie, tu codziennie towarzyszą nam opary, bo świat jest szary, nawet przez różowe okulary, aaa. Gdyby tak bóg, nie zesłał nam tej damy, byłbym stary chyba, kompletnie pojebany, chcesz dojebać mnie psie, za te boskie dary, parówo jeb się, ja nie puszczę pary. Nie, rzucę przypału, na koleżki bary, bo brak szacunku u ziomków, to najwyższy wymiar kary dla mnie, po co żyć, bez tych paru szczerych przynajmniej, a jak wpadłby jakiś cash, to też byłoby fajnie. Wiesz ziom? bierz to, i rozpal blanta, bo to jest miłość, a nie przypadkowa randka.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.