Raz uciekłem chłopcem w świat I to nie był błąd. Tak zwiedziłem świata szmat, Chociaż byłem stąd. Instynkt mnie cygański wiódł, Nęcił tłum i gwar, Przemierzyłem wiele dróg I nie jeden kraj.
Słońce mi czerniło twarz, Smagał w polu wiatr, I poznałem, co to głód I co biedy smak. Za posłanie służył mi W lesie wonny mech, Albo stogi siana gdy, Latem padał deszcz.
Towarzyszem moim był Jałowcowy kij. Kiedy psy nękały mnie Dobrze służył mi. Plecak miałem, śmiechu wart, A w nim rzeczy me. Chociaż rzemień w barki pił, Nie było tak źle. Dziś kominek, pies i koc, Bo osiadłem tu. I nie straszna mi jest noc, Ani nocy chłód. Gdy wspominam tamte dni, I pociągu gwizd, W sercu się tęsknota tli, Nie śpię aż po świt. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |