Biegłam przez las Wśród ciemności tła Ogarnął mnie jakiś dziwny lęk Spłoszona ptakiem nocy biegłam dalej Zgubiłam się, przystanęłam by… Rozejrzeć się. Jakieś dwie dziwne postacie Podały mi czarny kwiat Anthurium, Anthurium, Anthurium, Anthurium, Anthurium, Anthurium
Szesnaście lat nie widzieć go Szesnaście lat w rozpaczy Szesnaście lat nie widzieć go Szesnaście lat w rozpaczy
Od dawna nie ma Cię Jesteś tam daleko Ile to już lat Ciągnie się, nie ma nas Stoję nad grobem Twym Cierpiąc ronię ostatnie swoje łzy Czarny kwiat, koniec dnia Dobranoc, słodkich snów
Nie umiem sobie wybaczyć Czemu nie ja Dlaczego los zabrał mi Cię Przeklęta noc tego dnia W ciemnym kącie chowam myśli swe Otulona żalem chcę zabić się O pozwól mi Pani choć jeszcze raz Zobaczyć jego bladą twarz
Z ciemności tła Z zimnego ogrodu czarnych róż Z przeklętej nocy tamtych lat Oto zrodził się czarny kwiat Świecy blask zapadł już Noc przytuliła setki róż Dobranoc, słodkich snów Koniec miłości nadszedł już
Szesnaście lat nie widzieć go Szesnaście lat w rozpaczy Szesnaście lat nie widzieć go Szesnaście lat w rozpaczy Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|