Mastroianni mojej ulicy Nigdy nie wstaje przed dwunastą Jak mu drobne zostały, to je liczy A potem wychodzi "na miasto" Pochodzi, pochodzi, usiądzie W kawiarni na sporta czy kawę Jak mu się wydaje, że błądzi To życie zaczyna być ciekawe
Jaki jest, taki jest Po trzydziestce jeszcze szczeniak Duży pies, smutny pies Tak w sam raz do pocieszenia Gdzie masz panią, kochanie? Gdzieś się zerwał ze smyczy? Mastroianni mojej ulicy
Mastroianni mojej ulicy Codziennie czyści zęby pastą Uśmiecha się do lustra, wszystkie liczy A potem wychodzi "na miasto" Pochodzi, pochodzi, wypije Dwa szybkie, nie wstrząśnie się nawet Jak mu się wydaje, że żyje To życie zaczyna być ciekawe
Jaki jest, taki jest Po trzydziestce się nie zmienia Duży pies, smutny pies Tak w sam raz do pocieszenia Jak go dobrze pocieszyć Może stać go na wyczyn? Mastroianni mojej ulicy
Mastroianni mojej ulicy Miał przed sobą przyszłość jasną Do zrobienia w tym życiu parę rzeczy Niestety, wyszedł "na miasto" Gdzieś odszedł, gdzieś poszedł, nie zdążył A może się później obudził? Coś mu się zdawało, a potem przestało A potem stracił wiarę w ludzi
Jaki jest, taki jest Po trzydziestce ciut wyleniał Duży pies, smutny pies Tak w sam raz do pocieszenia Chodź, kochanie, do pani! Dla mnie możesz być niczym Zagubiony, nieogolony Mastroianni mojej ulicyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.