Michał Żebrowski: Słońce już gasło, niebo zdawało się zniżać, Ścieśniać, I coraz bardziej ku ziemi przybliżać. Aż naprzeciw księżyca, gwiazda jedna, druga Błysnęła, już ich tysiąc, już milion mruga. Tadeusz zadumany zrobił kroków parę Gdy mu coś drogę zaszło, spojrzał, widzi marę; Kibić miała wysmukłą, kształtną, pierś powabną, Suknię materialną, różową, jedwabną; Od której odbijał się drżący blask miesięczny, I przystąpiwszy cicho szepnęła
Anna Maria Jopek: Niewdzięczny, Szukałeś wzroku mego, teraz go unikasz, Niewdzięczny... Szukałeś rozmów ze mną, dziś uszy zamykasz
Michał Żebrowski: Ale uważ no sama, wszak nas widzą, śledzą, Czyż można tak otwarcie, cóż ludzie powiedzą, Wszak to nieprzyzwoicie, to dalbóg, jest grzechem...
Anna Maria Jopek: Jesteś mężczyzną, znajdziesz kochankę godniejszą, Znajdziesz bogatszą, piękniejszą... I tylko dla mej pociechy, niech wiem przed rozstaniem, Że twoja skłonność była prawdziwym kochaniem...
Michał Żebrowski: Czym kochał? Krótkie z sobą spędziliśmy chwile, I choć one mnie przeszły tak słodko, tak mile, Zostać dłużej nie mogę, to postanowienie, I choćbym chciał tu zostać, już go nie odmienię
Anna Maria Jopek: Ale niech słowo "kocham" jeszcze raz usłyszę, Niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę x6Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.