Oglądam ciągle ten sam film, I marzę o tym by być z nim. Z tym przystojniakiem, co tak umie się podobać. On takie harde oczy ma, Cygara ćmi, w pokera gra, Jeżeli już, to tylko w nim chcę się zakochać.
A ja z mym Grzesiem muszę być, Co dzień nań patrzeć, w zgodzie żyć. Z tego cholery można dostać lub zawału. Gdzie ja, tam on i wyjścia brak, A może by tak w długą dać, Bo tak czy siak mój Grześ jest przecież do odstrzału.
A ten filmowiec to jest gość, I w sobie ma właśnie to coś, Że dreszcze miewam, które przecież wiele znaczą. Motylki takie, że psia mać, Bym go dopadła raz i dwa, Że zapamiętałby mnie na długo ten ladaco.
A Grześ mnie nudzi, Grześ mnie mdli, Co ja mam robić z Grzesiem mym, Gdy on o kinie ledwie blade ma pojęcie. Gdyby Grześ czasem dopadł mnie, I wziął mnie ostro w te i w te, To ja bym Grzesia pokochała całym sercem. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|