Kiedy wieczór zapala latarnie, Kiedy księżyc na niebie lśni ładnie, Kiedy gwiazdy spadają I do siebie mrugają, To pogodna zaczyna się noc.
Kiedy szczęście jak żebrak odchodzi, W pustce po nim nadzieja się rodzi, Wiatr drzewami kołysze, Coraz ciszej i ciszej, Czy mam martwić się tym, czy też kląć?
Niech się wszystko do góry wywróci, Mnie już nic nie jest w stanie zasmucić, Wina sobie naleję I mam taką nadzieję, Że mi wino doradzi jak żyć.
Już mam humor i pomysł na życie, Twój telefon znalazłam w zeszycie, Kręcę numer i słyszę, Twój głos ciepły przez ciszę, Czuję radość w twym głosie przez łzy.
Chwilę potem taksówkę złapałeś, Do kierowcy jak wariat się śmiałeś. Facet w pas ci się kłaniał, Od napiwku zbaraniał, Lubię twoją fantazję i gest.
Gdzieś po drodze mi róże kupiłeś, A do kwiatów bilecik włożyłeś, Że mnie kochasz nad życie, Tak jak słońce w zenicie, Kiedy szarość rozwiewa i mgłę.
Między nami być lepiej nie może, Znów do snu się przy tobie ułożę, Twoja czułość kochana I rozmowy do rana, Twoich dłoni aksamit i plusz.
A w południe Chopina mi grałeś I przy jednej etiudzie, płakałeś, Jak tak cieszę się tobą, Słońce wzeszło nad wodą I żurawi widziałam dziś klucz. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|