Mam do ciebie mój kochany kilka spraw, Pilnych, ważnych, takich niecierpiących zwłoki. Deficytem ciągle straszy ten nasz kram, Zysków nie ma, a my jak dwa obiboki.
Trzeba by się sprężyć, skupić, koszty ciąć, Asortyment jakiś nowy tu wprowadzić. Tak by kram ten wydał jeszcze jakiś plon, Zgody szukać, coś ulepszyć, coś naprawić.
Przy fiskalnej kasie muszę stanąć ja I pilnować byś z niej co dzień nie podbierał. Ty za ladą będziesz wykonywał plan, I interes rozkręcimy jak cholera.
Po miesiącu podliczymy, co i jak. Czy bilansik nam się zgadza? Czy nawala? Czy w tym kramie może jeszcze czegoś brak? Czy ty miły w nim gustujesz? Czy się starasz?
Ja bym z tobą chciała to omówić dziś, A od jutra się bierzemy do roboty. Będzie dobrze, po co dalej pianę bić, To recepta całkiem dobra na kłopoty.
Lecz mój miły ciągle lubi długo spać, I na zyski patrzy on artysty okiem. Cóż, miłości nie da wskrzesić się od tak. Innych tuczy, a nam wciąż wychodzi bokiem. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|