Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej, mam harówy moc, marzeń trochę mniej. I w tym podłym tle hotelowych ścian te sylwetki dwie wciąż przed sobą mam.
Nie wiedział nikt, skąd przybyli w tym dniu, prosili o kąt, by kochać się tu. W ich oczach był blask, był pośpiech i głód. I los im swych łask udzielił w tym dniu.
Patrzyli w zachwycie na marny pokoik, nim przeszli przez próg, nim przeszli przez próg.
W ich oczach był blask, był pośpiech i głód. Czy na mnie tak ktoś popatrzeć by mógł? I zazdrość, i złość mnie żarła, psia krew, gdy myłam to szkło oparta o zlew.
Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej, mam harówy moc, marzeń trochę mniej. I w tym podłym tle, i w tych ścianach złych dzień wspominam, gdy znaleziono ich.
Nie wiedział nikt, skąd przybyli w tym dniu, prosili o kąt, by kochać się tu. W ich oczach był wciąż ten pośpiech i głód i sami swój los wybrali w tym dniu.
Patrzyłam stężała, jak martwe ich ciała niesiono przez próg, niesiono przez próg.
W ich oczach był wciąż ten pośpiech i głód. Czy na mnie tak ktoś popatrzeć by mógł? I w sercu na dnie ścisnęło się coś. A zresztą, psia krew, roboty mam dość!
Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej, mam harówy moc, marzeń trochę mniej. I w tym podłym tle, głupim aż do łez, ten sam pokój wciąż do wynajęcia jest.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.