Niełatwe było moje życie z klezmerem, Miał Maks na imię, był ciężkim frajerem. O piątej rano wracając z kumplami Wypijał mleko stojące pod drzwiami.
Niełatwe było z klezmerem pożycie, Był prawie zawsze po winku lub po życie, Nie słyszał nic o Rastrze ani Cohn-Bendicie, Dzień cały spał i śnił o knajpie, w której grał.
Niełatwe było moje życie z klezmerem, Zaśmiecał pokój nutowym papierm, Pytał czy wreszcie wyprałam skarpetki, Miał po kieszeniach wytłuszczone setki.
Niełatwe było z klezmerem pożycie, Mijaliśmy się późną nocą lub o świcie, Kochaliśmy się w pośpiechu, rozmaicie, I mały fiat uwoził Maksa w wielki świat.
Niełatwe było moje życie z klezmerem, Nie odznaczono go żadnym orderem, Zgasł w kwiecie wieku, wysiadły mu nerki, Kelnerzy łkali, szlochały striptizerki.
Niełatwe było z klezmerem pożycie, I nawet pogrzeb wypadł niezbyt przyzwoicie, Zespół fałszował tego dnia niesamowicie, Barman saksofon niósł, w ogóle wyszedł blues.
Niełatwe było moje życie z klezmerem, Trudno go nazwać pozytywnym bohaterem, Została po nim wyłącznie tandeta . Wytarty smoking, zmęczona kobieta.
Niełatwe było z klezmerem pożycie, Pewnie go w piekle grającego zobaczycie, Ja też tam będę, cała w czarnym aksamicie Usłyszę saks, podejdę, powiem: - Halo, Maks!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|