Znowu jesień, znowu jesień polska, Żółte liście na ulicach Wrocławia, Kowalskiego wzięli do wojska, Zamachowski zacier nastawia.
Przyszedł sąsiad i gada po lwowsku (choć urodził się koło Gorzowa) - Patrz pan, jakiś ziumkostwa na Ślonsku, Nie daj Boży si zaczni ud nowa.
W domu pachną prawdziwki i śliwki, Na obrazie ginie książę Pepi, Całe wojsko ma mieć rogatywki, To już wtedy nas nikt nie zaczepi.
Ucieszyli, ożywili się starsi: - Jednak jest równowaga na świecie, Kiedyś był przymusowy marksizm, Teraz muszą na religię iść dzieci!
Chłopskie wozy w obłokach kurzu, Dalej Nysa, za Nysą świat... Tylko stary ułan na wzgórzu Ciągle pełni swój biedny zwiad,
Tylko panna Hortensja we dworze Plan kampanii ustala po cichu: - Panie Maćku, tu się rannych położy, A CKM ustawicie na strychu.
Babie lato leci wzdłuż ulicy Kocur drzemie na grządce z petunią... - W razie gdyby oprócz Niemców bolszewicy, To gdzie szukać granicy z Rumunią?
Znowu jesień, taka śliczna znowu, Wieczór ciepły jak wtedy, w przeddzień... - Chodź, przejdziemy się z psem Jaworową, Wnuki rosną... E, jakoś to będzie.
wersja II
Babie lato od lasu leci Kocur drzemie na grządce z petunią... - W razie gdyby oprócz Niemców Sowieci, To gdzie szukać granicy z Rumunią?
Znowu jesień, taka śliczna znowu Znowu wieczór, tak jak wtedy uroczy... - Chodź, przejdziemy się z psem Jaworową. Pogadamy o wnukach... No bo o czym? Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|