Na urodziny synkowi przyniósł w prezencie kolega Zabawkę do zmontowania, ścienny rosyjski zegar. Gdy otworzyłem pudełko, zacząłem urągać i biadać Bo już wiedziałem z góry, że będę to musiał składać.
A była tam załączona w pudle nieduża książeczka Z przepisem jak trzeba łączyć tryby i różne kółeczka. Więc kiedy wszyscy zasnęli, zabrałem się do monterki Zbrojny w cierpliwość, śrubokręty, słownik i kombinerki
I zgodnie z przepisami złożyłem to wszystko wiernie Kolesa czyli koła i tryby, czyli szesternie. A wreszcie cep, czyli łańcuch włączyłem - szczegół ostatni - I potrąciłem palcem wahadło, czyli majatnik.
A prymitywny zegarek, nieładnie z blach grubych wykuty Jął głośno i niecierpliwie stukać na ścianie minuty. I tak już od kilku tygodni wisi i gości rozśmiesza. I ani nie spóźnia biegu, ani go nie przyśpiesza.
Więc kiedy patrzę czasami na jego kształty krzywe, Trzy rzeczy z ostatniej wojny stają mi w oczach jak żywe: Po pierwsze samochód - gazik, po drugie karabin-wintowka Po trzecie kierowca i strzelec, bezkompleksowy Wowka,
Samochód mógł jeździć po lesie, konary łamiąc z trzaskiem Wintowka strzelała zawsze, choćbyś ją zapchał piaskiem A Wowka miał dobre serce, sypał okruszki ptaszkom A gdy zasypiał na deszczu, to twarz zasłaniał furażką. A w ogóle było to dawno i byliśmy wszyscy młodzi, I niezawodni, jak zegar co taki prosty - a chodzi. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|