Czasem nawet w życiu kancelisty Może trafić się jakaś wysiadka, Kancelista miał więc akt strzelisty I odmawiał go w pewnych wypadkach.
Kiedy żona nań bez racji psioczy Lub gdy szef mu podwyżki nie dawał, Kancelista przymykając oczy Szeptał: - Boże, proszę cię o zawał!
Żeby zaraz, żeby już, w tej chwili, Żebym leżał blady na parkiecie, Żeby wszyscy wreszcie zobaczyli, Jak mi źle jest i smutno na świecie,
Żeby żona zachrypła od wrzasku, Żeby w kółko powtarzała z płaczem - Nie umieraj, mój mały głuptasku, Byłam zła, ale teraz zobaczysz...
Żeby szef ukląkł koło ofiary, Żeby prosił oczami litości, Żeby mówił: - No... nie żartuj, stary... Jeszcze będę miał przez to przykrości...
Żebym wreszcie dalekim i bliskim, I całemu paskudnemu światu Pogardzany, zaszczuty przez wszystkich Rzucił w oczy swój największy atut.
Nigdy Ciebie o nic nie błagałem, Teraz błagam: Obdarz mnie zawałem!!! ...cóż, zawały chodzą po artystach, Po lekarzach, pisarzach -jak mówią - A zwyczajny mały kancelista Może liczyć najwyżej na uwiąd.
Więc na próżno biedak ręce składał, Marzeń szkoda i próśb było szkoda, Bo na ogół nie chwiał się, nie padał, Chyba że się pośliznął na schodach,
Przy czym wzbudzał ogólną wesołość I pod ziemię rad byłby się schować... A tymczasem miał wciąż wyższe czoło, A łysiejąc - zaczął awansować.
Wreszcie został nawet dyrektorem I osiągnął upragnione szczęście, I podwładni doń z telewizorem Przyszli, żeby mu go dać w prezencie...
.. .a w nim serce śliskie jak ameba... Sine wargi chwytają powietrze... Chciał zawołać: - Boże! Już nie trzeba!!! A powiedział niewyraźnie: Nie... trze...
I przewrócił się jak drewna kawał, I na próżno odganiał ramieniem Zamówiony dawno temu zawał, Dostarczony z dużym opóźnieniem... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|