Nie sztuka pisać o kwiatuszkach, Obłoczkach, ptaszku oraz drzewkach, Za to nikt nie da ci po uszkach, Nikt się na ciebie nie pogniewa.
Nikt nigdy ci nie zechce przylać, Szef rozwścieczony nie zawoła: - Musicie się tak wciąż wychylać`? Piszcieżeż, kuchnia, coś o pszczołach!
Więc piszę: Pachną w słońcu ziółka (obszar plus minus jeden hektar), A wśród tych ziółek igra pszczółka Biorąc do pyska słodki nektar.
Przy tej okazji w kwietny pyłek Siada na maku lub na chabrze, A że ma dość kosmaty tyłek, Więc zwykle pyłkiem się ubabrze.
Potem przenosi go do słupka I kwiat zapładnia mimo woli, Więc gdyby nie tej pszczółki pupka - Brakłoby jabłek i fasoli.
Proszę, już wierszyk jest niedługi, Sama w nim prawda, nic ryzyka, Lecz mam gdzieś pszczółkę, jej zasługi I kwiatki, w które mordę wtyka.
Oduczyłbym ją tkwić na boku, Ustawiłbym tę zgagę w pionie: - Oż ty, szemrana po odwłoku, Brzęknij po czyjej jesteś stronie.
Niestety... pszczółka milcząc siedzi Lub dalej lata i się trudzi, Nie łatwiej ją do wypowiedzi Skłonić niż całą kupę ludzi...
Ha, widać to nie jej domena, Nikt jej inaczej nie wychowa, Nie zmieni jej w Buchwalda, Twaina, Ilfa, Pietrowa i Czechowa.
Nie zrobi z pszczółki satyryka, Co do ostatniej swej minuty, Tam gdzie nie trzeba, będzie wtykał Palce. A nawet ich kikuty... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|