Łowiec w krzach czeczota iszcze, Kneź w dworzyszczu wziął zydliszcze, Siadł, zagędźbił na podkurek, Zaraz kur wór wniósł chór dwórek.
Rozdźwierzyły się podwoje, Pojedynczo, lub po dwoje Wchodzą przaśni, kraśni woje Ni gieroje, ni playboje,
Gwarząc swoje ćmoje-boje. Grzmią pokrzyki "Sława, sława!" I knehini Pipkosława U przedproża-zaporoża
Kiej problem na ostrzu noża Lub kiej na gondoli doża Ta detyna boża stawa Wywołując grzmiące brawa.
Iście to magnacka feta, W sosie własnym wajdelota, I filety z filareta I kompoty z Wizygota
Tur w bratrurze, Żubrze udźce, Wszyscy nuże Chap za sztućce,
Ale kneź przed tą zabawą Chciał wystąpić z mową-trawą - Już się podniósł, Wsparł o blat się, Kiwnął w przód się Oraz w zad się,
I rzekł w średniowiecznej mowie: - Mociumichmośćwaćpanowie! Jako wieda ano spokąd, Dadźbóg raciąż do nipokąd,
Brzęczyszczeje dyćka dziewierz, Grzymidojda sierdząc nie wiesz! Ady ino kićki dziopa Cimcirymci Hryćka kopa?
Ady ino ćwiąka łajba, Ano bździąg odbita szajba Ano gwoździec! Uździec ano! Tu owacją mu przerwano, Na ramiona go porwano,
Udzielono mu poparcia I zabrano się do żarcia. Choć po prawdzie z całej mowy Nikt nie pojął ni połowy,
Gdyż kneź mówił o tych rzeczach Raczej w stylu średniowiecza, Zasię młodsze pokolenie Znało tylko odrodzenie,
Więc nie doszła ich kneziowa Mądrość niedościgła... - To skąd te brawa wpół słowa? - Bo kolacja stygła! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|