Raz ambasador Sodomy przywdział strój uroczysty Bo miał wręczyć królowi Gomory uwierzytelniające listy. Czuł przytem wielką tremę oraz niepokój najszczerszy Bo miał tę czynność wykonać w swym życiu po raz pierwszy. - Co począć - kombinował z zawartością dyplomatycznej koperty? - - Wsadzić królowi w łapę, ukłonić się i fertig? A może trzeba przyklęknąć? O ziemię uderzyć głową? A może przed tym wręczeniem wystąpić z jakąś przemową? Aż wreszcie cały dylemat postanowił roziązać najprościej I postąpić w zależności od bieżących okoloczności. Oto już wjeżdża przed pałac ambasadorski ekipaż, Na dziedzińcu pręży się gwardia w tradycyjnych futrzanych slipach, W bramie - generałowie, za nimi - ministrowie, Idzie nasz ambasador z kompletną pustką w głowie, Wreszcie przed tronem staje, a król już siedzi na tronie, Grubasek, metr czterdzieści w kapeluszu, a raczej w koronie, Patrzą na siebie przez chwilę, król sapie jak hipopotam, Ambasador też sobie sapie, aż król wreszcie powiada: - No czo tam? (bo ten król trochę seplenił). Na taki grubiański speach Ambasador strasznie się wkurzył, poczerwieniał i mówi: - A nicz. Król jakby się trochę wzdrygnął, znów siedzi i strasznie sapie, Pomyślał chwilę i pyta: - A czo tam czymasz w łapie? Ambasador zesztywniał ze złości, strzepnął pyłek ze złotego haftu Na swych spodniach, i warknął prez zęby: - Nie piliśmy bruderszaftu! Król jakby zgłupiał na chwilę, a trochę jak gdyby zdębiał, Zaś ambasador z tych listów zaczął robić od niechcenia gołębia I puszczać królowi pod nosem, zaś król ze wściekłości blady Chciał tego gołąbka złapać, ale jakoś nie mógł dać rady, Więc zapiszczał: - Ambaszadorciu, przesztań ty sztrugać wariata, Bo każę ogłosić w gażecie, że jeszteś perszona non grata! - A dobrze - rzekł ambasador - tylko żebyście wiedzieli Że uznanie mnie za non grata wywoła casus belli! Co mówiąc usiadł na stopniach, but ściągnął sobie zuchwalec I berłem co obok leżało podrapał się w duży palec, Potem wstał, rozbił kukułkę co kukała w zegarowej dziupli, Wytargał króla za uszy, naubliżał mu od kurdupli, Wetknął mu listy do gęby i z ulgą wyszedł na słońce... A nazajutrz gazety doniosły że ambasador Sodomy wręczył najjaśniejszemu panu listy uwierzytelniające. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|