W roku pańskim tysięcznym sześćdziesiątym szóstym, W dobrym mieście Wrocławiu, które wszyscy znamy, Siwiutki strażnik, co się zwał Dreptak Augustyn, Usłyszał w środku nocy stukanie do bramy.
Zażegł przeto pochodnię od ognia w kominku I wysunąwszy głowę za żelazne sztangi Ujrzał jeźdźca i spytał: "Hej, czego tam, synku?" A ów wrzasnął: "Otwieraj! Wiozę wieści z Anglii!
Dwadzieścia dni mnie wiodła droga zła i kręta, Ale za to spodziewam się książęcej łaski, Bo nowina jest ważna: książę Wilhelm Bękart Rozbił króla Harolda koło miasta Hastings.
Wyrżnęli całą armię normandzcy straszliwcy, A Wilhelm nad Londynem rozwinął proporzec, Zmienił przydomek Bękart na miano Zdobywcy I rozpoczął swe rządy! No, puszczaj na dworzec!"
Starzec otwarł wierzeje, zgrzytnęły zawiasy, A gdy jeździec w ulicy znikł pośród tętentu, Usiadł i jął wspominać swoje dawne czasy, Gdy sługiwał pochmurnym normandzkim książętom.
A tymczasem zbudzeni wieścią wrocławianie Dawali upust plotkom w okrzykach i szeptach: "Toż to pierwsza udana inwazja Brytanii!" "I ostatnia bodajże" - mruknął stary Dreptak.
A słysząc, jak pytania mnożyły się w tłumie I jak padały wokół gorączkowe słowa: "Wilhelm Bękart, doprawdy, ba, ale czyj, kumie?" Staruszek wąs podkręcił i pomyślał: "Mowa!" Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|