Jeden Bazyli Dreptak, na dwa dni przed urlopem Zgubił na wiejskiej drodze pojemnik z izotopem, Gdzie - nie wiadomo dokładnie, fakt że gdy wóz zatrzymał Przed PGR-em, patrzy - a izotopu nima,
Więc zaraz zawrócił z miejsca, zawołał: Wiśta gniady! I zaczął wszędzie szukać, lecz znaleźć nie dał rady, Bo w międzyczasie Kwiatkowski jadąc do Wólki na dniówkę, Znalazł izotop, i zaczął pędzić izotopówkę,
Ale to inna historia, nie będziemy się nią bawili Raczej spójrzmy co dalej porabia ten dany Draptak Bazyli. Ot stoi przed personalnymi z nogi na nogę drepta, A personalny powiada - Ożeż wy jakiś Dreptak!
Nauka wam zaszczyt wyświadcza korzystając z waszego wozu, A wy gubicie pojemnik jak byle kupę nawozu, Musicie wy mieć widocznie jakiś haczyk lub obciążenie! I dawaj jemu sprawdzać społeczne pochodzenie,
I przynależność związkową, i jeszcze tam bógwico, I czy przypadkiem ma jakichś krewniaków za granicą? - I owszem - powiada Dreptak, ponieważ gardził blagą - - Mam brata Niuśka Dreptaka, co stale mieszka w Chicago...
Tu personalny ołówek zestrugał scyzorykiem I spytał - A co on tam robi? - A, jest podobno lotnikiem... Złagodniał personalny, łza mu spłynęła spod powiek I mruknął: - A tak słyszałem... wasz brat to jest nasz człowiek...
- Jak to? Pan o nim słyszał? Bo ja nic nie wiem niestety!!! Tu personalny w milczeniu położył przed nim gazety, A Dreptak czytał powoli, wprost chłonąc każde słowo: - Amerykański samolot zgubił bombę termojądrową..
Co widząc Dreptak powstał, twarz wygładziła mu się, Uśmiechnął się z pewną dumą i czule wyszeptał: - Niusiek...! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|