Kochanie moje, miejski klimat ci nie służy, Cerę masz taką - z przeproszeniem - lila róż, Kochanie moje, spakuj ciuchy do podróży, Wyłącz żelazko i wraz ze mną w Polskę rusz.
Chłopi są zdrowsi i ładniejsi niż mieszczanie, I melodyjniej niż ulica szumi bór, I z setek zagród romantycznie brzmi gdakanie - To świeże jajka znoszą dla nas chóry kur.
Gdzieś czeka na nas mały pokój na poddaszu, Tam-tamów dźwięki i płonącej watry dym, I przyjdą do nas Uzbek, Apacz, Kurp i Kaszub Prosząc, by w zbiórce herbicydów pomóc im.
Weźmiemy udział w mnóstwie orek, żniw i spędów, Na naszych grządkach pięknie wzejdzie mak i keks, I paść będziemy stada białych happy-endów, A ze sussexów zatrzymamy tylko seks.
O rannej rosie wbiegniesz boso w łan żętycy, To ci zapewni czerstwe zdrowie oraz hart, O pierwszym zmroku zaglądniemy do świetlicy Kędy z portretu się uśmiecha Jean Paul Sartre.
Kochanie moje, wiesz jak pachną pomdetery? Jak melodyjne w lesie brzmi kangura świst? Jak miło gwarzą pleban, derwisz, wójt i szeryf Kiedy w salonie brydż odchodzi, względnie wist?
Kochanie moje, czeka nas przepiękne lato, Podaj mi rękę, przez sosnowe wyjdźmy drzwi, U nóg nam siądzie łańcuchowy aligator A w serca wtargnie ciche piękno polskiej wsi... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|