Wieczór autorski Dreptaka To nie był - powiedzmy - szczyt szczytów: Nikt nie śmiał się, nikt nie płakał I nikt nie umarł z zachwytu,
Na rękach go nikt nie nosił, Nikt mu owacji nie robił, Nikt o autograf nie prosił Lecz również nikt go nie pobił
Co było już pewnym sukcesem Wyraźnym, chociaż malutkim, Bo mogło się skończyć ekscesem Jak wieczór poety Kociutki,
Który po odczytaniu Utworu Wymioty kota Tak jak stał, w nowym ubraniu, Został wrzucony do błota.
A tu tymczasem Dreptak Czyta jak jaki królewicz Poemat Szepty adepta Felieton Ja a Różewicz,
Opowiadania, eseje Już prawie całą godzinę, Tu trochę wody leje, Tam wciska wazelinę,
Tu liźnie, ówdzie pomaści, Gdzie indziej przebrnie pomału I tak - krawędzią przepaści - Posuwa wprost do finału.
Aż skończył, zebrał papierki, Zatarł z lubością ręce ! I zwrócił się do kasjerki Z krótką przemową: - Pięćset!
A wypełniając zlecenia I podpisując listę Spytał: - Jak pani ocenia Ten mój dzisiejszy występ?
Kasjerka zaś rzekła cynicznie, Czekając aż Dreptak podpisze: - Występ? Ach, udał się ślicznie, Aż szkoda, że nikt nie przyszedł! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|