Hej, kroczy Dreptak, niczym cysarz, Duma niezmierna go rozdęła, Bo Dreptak dzisiaj ma wernisaż, Bo dziś wystawia swoje dzieła.
Ze wszech stron cisną się ciekawi, Wszędzie "Wólczanek" lśnią mankiety. "Ciekawe, co też on wystawi?" - Interesują się kobiety.
Tłum recenzentów wzrokiem zgłębia Obrazy mistrza, poczem szczerze Się cieszy: - "O, jest jarzębiak W butelkach po Courvasierze!"
Koledzy snują się jak neptki, Bowiem zazdrości czerw ich toczy. Plastyczne kręcą się adeptki I do Dreptaka robią oczy.
Wtem szmer się rozległ powitalny, Niektórzy pochowali ćwiartki, Bo wszedł kierownik kulturalny I zaczął truć zabranych z kartki.
(Właściwie był to raczej foliał, Bumaga w skórę oprawiona) A truł tak, jak Lukrecja Borgia, Lub jak Radziwiłłównę Bona.
Hej, był to widok śliczny nader! Wszyscy kolejno zasypiali, A on tak truł ich jak kumader Azotox, fenol i cjankali.
Skończył i spojrzał w krąg narrator: Sala chrapała na potęgę, Co widząc, chwycił w dłoń sekator I z głośnym zgrzytem przeciął wstęgę.
I wnet, jak za dotknięciem wróżki Znowu ruch zrobił się w salonie, I znowu za kieliszków nóżki Chwyciły recenzentów dłonie.
I znów koledzy jęli szeptać, Że Dreptak powystawiał chały, Natomiast ówże właśnie Dreptak Ponownie zrobił się wspaniały
I słuchał, co mu jeden pisarz Kadził do ucha przypochlebnie. I znów potoczył się wernisarz Wysztyftowany niemożebnie.
A za oknami, na ulicy Pozamiatanej pozytywnie, Liczni i chytrzy urzędnicy Szli uśmiechnęci bardzo dziwnie,
A w myślach mieli różne stacje, Co jadąc w teren przejechali I kiepsko płatne delegacje, Co to je ciut ponaciągali.
A jeszcze dalej, hen, w plenerze Śpiewali żeńce i dojarki, Pastuszek jechał na skuterze I stało kilka kopalń siarki,
I trochę wojska trenowało Teirię rozkładania noszy I ksiądz coś wpłacał na PKO Drobnymi po pięćdziesiąt groszy.
Ale poza tym była cisza Plebejsko - prometejsko - wiejska, A jak dodamy ten wernisaż, To średnio wschodnio europejska. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|