Raz jeden znany krytyk, kosmiczny asekurant, Z tchórzostwa i indolencji wspaniale znany w mieście, Wrócił wieczorem do domu i dał pod kołdrę nura I się odprężył trochę i mruknął z ulgą: - Nareszcie...!
Fakt faktem, dzień dzisiejszy nerwowy był i ciężki, Różne lokalne burze wstrząsały powiatem i miastem, Krytyk miał mały sukces i dwie dość spore klęski, Więc teraz leżąc pod kołdrą myślał: - My bed is my castle!
I czuł się względnie bezpieczny, jak orzech w łupiny środku, I drzemał, aż nagle zadrżał, skrzypnęły bowiem drzwi, I niewyżyta żona wszedłszy, szepnęła: - Kotku...! Lecz krytyk był asekurant, więc wolał udawać że śpi.
A przy tym kombinował: jeśli wysunę głowę, To w rezultacie dojść może do jakichś ekscesów, I mogą mi się wyrobić jakieś poglądy nowe, I jeszcze coś o tym napiszę i to będzie koniec sukcesów...
Tu wstrząsnął się w przerażeniu i się zatroskał szczerze Głębiej pod kołdrę się wsunął, nie bacząc że duszno i ciasno, Pomyślał, że trudno jest tworzyć we wrogiej atmosferze Wytworzył ad hoc przyjazną, odetchnął głęboko i zasnął... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|