Nasi zacni przodkowie żyli solidnie i zdrowo, Alienacją się nie martwili i bombą wodorową, Zawały ich nie chwytały, nie żarły ich reumatyzmy, Ponieważ się nie wstydzili noszenia długiej bielizny.
Wszystko robili powoli, ot, jedną małorolną Kiedy mój pradziad uwodził, to mówił: - Bądź mi powolną! Nieprawdą jest, że postami przodkowie się wyniszczali, Oni spokojnie te posty z boku obserwowali,
A potem podczas spowiedzi mówili w sposób prosty: - Oświadczam, ojcze duchowny, żem o b s e r w o w a ł posty. W rozmowach się zajmowali rolnictwem, względnie też drobiem, A zaczynali rozmowę od zdania: - Wystaw pan sobie...
I słusznie, boć przecież przyjemniej o różnych rzeczach prawić, Jeżeli sobie uprzednio rozmówcy mogą wystawić. Zaś kiedy szlagon z Kruszwicy przyjechał, powiedzmy, do Gniezna I - kogoś spotkawszy - nie wiedział, czy zna go, czy go nie zna,
To - oby swe wątpliwości i domniemania streścić, Wołał: - Zupełnie nie wiem, gdzie ja mam pana umieścić? O wiele lepiej niż żeby od razu rozmówcę zbezcześcił, I zaraz z początku oznajmił, że tam a tam go umieścił!
Gdy jeden człek do drugiego był nastawiony anty, To wcale nie robił zeń szmaty, tylko zielone planty, A gdy już te planty zrobił i kwiatki w nich zaflancował, Powiadał z zadowoleniem: - Ho! Alem drania s p l a n t o w a ł.
Ach, gdyby te czasy wróciły z ich wdziękiem, czarem, modą I gdybym został w tych czasach księciem lub wojewodą, To tak bym życzliwie się odniósł do wielu znajomych rodaków, Że Wrocław by miał piękne planty, sześć razy większe niż Kraków. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|