Raz jeden Dreptak wysnuł wniosek bez precedensu, Że kura, jako taka, nie ma w zasadzie sensu, Że żyje sobie psim swędem, i jest w ogóle szachrajka, Bo jaką z niej mamy korzyść? No, po pierwsze fakt, że znosi jajka
Do czego jednak wcale nie musi koniecznie być kurą I można by ją zastąpić jakąś automatyczną rurą Do wyrobu żółtka, białek i syntetycznych skorupek. I byłoby bez tego gdakania, pomoru, wrzasku i kupek.
Po drugie - kura to mięso. Skąd znowu wniosek ponury, Że martwa kura nie kurą już jest, lecz trupem kury. I Dreptak wykoncypował nad ścierwem pewnego kurczaka Że jest to kura nieboszczka, a nie kura jako taka.
Reasumując - dla ludzi nadaje się do użycia To, czym jest kura po śmierci, i to, co wypuszcza ona z dupy za życia. Nie nadaje się wcale to, czym jest żyjąca kurka, To "cip, cip", "kukuryku" i smród, że aż wierci w dziurkach
Od nosa. Ująwszy na piśmie ten swój wewnętrzny monolog Wnet się Dreptak zdoktoryzował i zasłynął jako kurolog - - filozof. A kiedy pracę gdzie trzeba przeczytano, Wysnuto z niej pewne wnioski i kury zlikwidowano
I zastąpiono czymś innym. W rezultacie zaś kurobicia Dreptak stał się naukowcem kompletnie oderwanym od życia Ponieważ te kury nie żyły. Dziś Dreptak to zwykły dziadyga. Oj, ludzie, nie podrzynajcie gałęzi, która was dźwiga. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|