Kiedy szef pośle cię po piwo To pomyśl sobie: - Niech ja stracę! I kopnij się do kiosku żywo Bo nie tak łatwo dziś o pracę!
Szef, to tak prawie jak twój tato - Raz skarci, raz pieszczotą muśnie, Gdy szef oznajmi ci żeś matoł - Przyozdób twarz w barani uśmiech
I bądź matołem w danej chwili Choćbyś miał cztery fakultety, Bo szef przenigdy się nie myli, Dlatego on jest szefem, nie ty.
Lecz i dla ciebie, choć-żeś mały, Jest także satysfakcji strefa: Oto twój szef, choć tak wspaniały, Nad sobą ma większego szefa,
I też mu dusza idzie w pięty Gdy szef się pyta go jowialnie: - Czy pan jest niedorozwinięty? On wówczas bąka: - Naturalnie...!
Pomnijcie wojownicy młodzi Oraz wy, starsi wyjadacze: Należy się na wszystko godzić! ... albo na prawie wszystko raczej,
Bo gdy z ust szefa padnie zdanie Rzucone w gniewie lub ferworze: - A całuj żeż mnie drogi panie! ... to ty nie całuj go broń Boże!
Niech ci do głowy to nie strzeli - Zrób krok, lecz cofnij się z powrotem I jęknij: - Gdzieżbym się ośmielił, Chociaż po nocach marzę o tym!
Taka pokora szefa wzrusza - Lico rozchmurzy wnet ponure I szepnie: - Durny, ale dusza! Brawo! To znak że pójdziesz w górę!!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|