Niejaki Horacy Dreptak miał taką wpadkę niestety Że kiedyś go przyłapano na podglądaniu kobiety Przez dziurkę od klucza w hotelu, jak wypięty w ohydny sposób Zaglądał przez tę dziurkę w obecności dość wielu osób
Co chodziły po korytarzu, aż osobnik jeden, zły okropnie Jak nie zajdzie Dreptaka od tyłu, jak go w pupkę z woleja nie kopnie! A że miał nogę masywną, jak z jakiejś mocarnej stali, Więc tego Dreptaka z godzinę od tych drzwi odklejali,
A kiedy go odkleili, zapłakał Dreptak-ladaco I zamiast wyrazić skruchę, patetycznie krzyknął: - I za co? - Jak to za co? - wszyscy nań wsiedli - Jeszcze pytasz paskudny natręcie, Coś podglądał uczciwą kobietę w jej prywatnym apartamencie?
- Chwileczkę - zastrzegł się Dreptak - Jeżeli mamy być szczerzy, Uczciwością to ona nie grzeszy, apartament zaś do mnie należy! Sprawdzają - i rzeczywiście! Hotelowa doba opłacona Przez Dreptaka, a ta cała pani jest to jego legalna żona,
Niejaka Pelagia Dreptak w wieku lat pięćdziesięciu sześciu, Obwiniona kiedyś o ekscesy seksualne na własnym teściu, I zaśmiecanie dzielnicy... W ogóle jakaś taka... Więc wszyscy dalej przepraszać niewinnego Horacego Dreptaka!
I zaraz przynieśli mu wódki - zwłaszcza że głośno jej żądał - I tylko go ciągle pytali po co własną żonę podglądał? - Mógł pan przecież siedzieć w pokoju, widzieć wszystko wyraźniej i jaśniej, A przez dziurkę nic prawie nie widać! Na co Dreptak rzekł logicznie: - Ano właśnie! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|