...ucichło Soplicowo po hucznym Sylwestrze, Już tylko puzon rzęził w pijanej orkiestrze, Lecz wreszcie czknął i zamilkł, zaś rura wygięta Spadając ogłuszyła niechcący Rejenta, Który zrobił dwa kroki, potknął się o Zosię, Zarył mordą w kociołek i skonał w bigosie.
Obok na gruzach stołu przysiedli dwaj starce, Mając u kolan pełne miodu dwa półgarce. Patrząc w kąt, kędy wsparty o kant gdańskiej szafy Stał Pan Tadeusz strojny w orły i ryngrafy, Ukazując swój profil nie grecki, nie szwedzki, Nie rzymski i nie krymski lecz nasz mazowiecki!
Pierwszy ze starców westchnął - Oj tak tak, mój Lechu! A drugi mu odetchnął - Tak tak, mój Wojciechu! Tu wsparli wzrok w kielichy, jak w kometę Haley, Zaś Wojciech rzekł ostrożnie - Tak tak. A co dalej? W odpowiedzi zaległo grobowe milczenie Przerwane bulgotaniem w śpiącej Telimenie.
Kapitan Ryków nosem wypuścił bąbelki I sędziemu pod łóżkiem pękły z jękiem szelki. Na szczęście, gdy już było całkiem beznadziejnie, Wszedł Jankiel energicznie, choć też nieco chwiejnie, Przelazł przez śpiącą szlachtę, stanął u pulpitu I rzekł zachęcająco - Przywiozłem kredytu!
-Świetnie! - krzyknęli wszyscy - Znów jest brykać za co! -Pani Podkomorzyna! Chódź tu pani z tacą! -Silni, zwarci, gotowi! Ruscy won do Pitra! -Robak, walnij kazanie! Zośka po pół litra!
-Jankiel, graj majufesy, tanga, madrygały! Gdzieżeś zgubił cymbały, że masz tylko pały? -Żadne "tylko" - sprostował ów miły gagatek - Grunt mieć pały! Cymbałów ci u nas dostatek! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|