Gdzieś pod polskim niebem mokrym, Gdzie zakręca szosa, Spotkał filozof Demokryt Kapitana Klossa.
Wnet się między nimi szczery Krótki dialog odbył, Bo Demokryt był z Abdery, A z Abwehry Kloss był.
Jął Demokryt bardzo chwalić, Gdy tak w deszczu kiśli, Starożytny materializm, Który sam wymyślił,
Mówił, ze się greckim bogom Wkrótce skończy władza, Bo atomistyczny pogląd W użycie wprowadza.
Na to Kloss się też pochwalił, Siadłszy wśród jałowców, Jak w drebiezgi fort rozwalił Pełen gestapowców,
Jak wysadził trotylówką Esesmanów bandę I niemieckim trzem szpiclówkom Zrobił Rassenschande...
Połazili se po rosie, Przystanęli w życie: - Gratuluję, panie Klossie! - Brawo, Demokrycie!
- Jak się tak to wszystko zbierze, To duma się budzi, Że w Abderze i w Abwehrze Mamy swoich ludzi!
Tu, klepnąwszy się po plecach, Pa-szli, po wygonie! ...dobrze mieć tęgiego speca W każdym jednym pionie, hej! W każdym jednym pionie! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|